Aktualności

W Rzeszowie Oktoberfest był… smaczny

  • 07-10-2013
ciastko czekoladowe
ciastko czekoladowe
strucla jabłkowa
strucla jabłkowa
sałatka ziemniaczana z fasolą
sałatka ziemniaczana z fasolą
Wienerschnitzel
Wienerschnitzel
pieczone ziemniaki ze skwarkami i prażoną cebulą
pieczone ziemniaki ze skwarkami i...
biała kiełbasa
biała kiełbasa
zasmażana kapustą z grzybami i kminkiem
zasmażana kapustą z grzybami i...
placki ziemniaczane z cukinią
placki ziemniaczane z cukinią
knedle ze szpinakiem
knedle ze szpinakiem
kiełbaski pieczone z rozmarynem, papryką i pieczarkami
kiełbaski pieczone z rozmarynem,...
Karkówka
Karkówka
Restauracja „Wesele” w Hotelu Bristol w Rzeszowie zaprosiła wielbicieli kulinarnych tradycji na Oktoberfest czyli „piwny” wieczór. Niektórzy goście - zwiedzeni ponad 200-letnią tradycją - mogli sądzić, że kilka godzin spędzą na wchłanianiu dobrych, chmielowych trunków. W „Weselu” nic bardziej mylnego, piwo oczywiście było – pszeniczne, po kufelku na głowę w cenie, kto chciał mógł kupić więcej. Ale smakosze odwiedzający kolejne wydarzenie z cyklu „Kuchnie Regionów” nie zawiedli się i tym razem, rozkoszując się przednimi smakami kuchni bawarskiej.

Odwiedzający ten przyrynkowy lokal wiedzą już dobrze, że przystawki serwowane są tu zarówno we właściwej ilości, jak i jakości. Częstotliwość zmienianych z pustych na pełne naczyń świadczyła wymownie o poziomie przygotowanych pomysłów na zakąskę. Za sałatką ziemniaczaną z fasolą oraz matiasami w śmietanie z kwaśnymi jabłkami i rodzynkami sam ustawiałem się dwa razy w kolejce. Mus z wędzonego pstrąga podany na grzance czosnkowej z dresingiem kaparowym zaskakiwał wszystkich wielością smaków, z kolei deska pieczeni i wędlin bawarskich z chrzanem niczym nie mogła zaskoczyć – była po prostu wyborna.

Popełniłem poważny grzech w ten piątkowy wieczór (nie myślę oczywiście o spożywaniu mięsiwa w ten bezmięsny zdaniem niektórych dzień). Na pierwsze danie przygotowano klasyczną zupę czosnkowo-ziemniaczaną z prażonym bekonem. No cóż z radości chrupania wspaniale wysmażonego, wręcz chipsowego bekonu zapomniałem, że to tylko dodatek i zupy nie skosztowałem.

Przedzierając się wśród oblegających pełne smakołyków półmiski zacząłem od Wienerschnitzela, który zafasowałem z pieczonymi ziemniakami ze skwarkami i prażoną cebulą. Na drugiej części olbrzymiego (i ciepłego) talerza wylądowała biała kiełbasa suto omaszczona zasmażaną kapustą z grzybami i kminkiem. Z pierwszym zestawem rozprawa nastąpiła szybko. Cielęcina zaskoczyła mile wszystkich biesiadników – chwalona za smak (ciekawe czy smażona zgodnie z tradycją na smalcu, niestety nie było czasu się spytać) i wygląd. Idealnie też konweniowała się z pieczonymi ziemniakami. Przy drugim zestawie łzy radości zagościły w mych oczach. To był gwóźdź tego wieczoru.

Najpierw jednak biała kiełbasa wywołała ożywioną dyskusję przy stole: przecież to nasza staropolska wręcz tradycja. A tu Bawarczyk wpycha się nam ze swoim specjałem. Wystarczyło na szczęście wyjaśnić, że ta „Made in Monachium” to z mięsa cielęcego z dodatkiem słoniny, a nasza z mięsa wieprzowego, czasem z dodatkiem wołowego. Kapusta zasmażana jednak dolała oliwy do ognia. To przecież tradycyjne polskie danie – szemrano przy stołach. Jedynie logiczne wytłumaczenie, że to co dobre może być elementem różnych tradycji kulinarnych uspokoiło wzburzenie. Poza tym pojawiające się na talerzach placki ziemniaczane z cukinią i knedle ze szpinakiem zajęły zebranych gości. Placki wzbudziły entuzjazm – Wspaniałe, chodziły dzisiaj za mną cały czas – usłyszałem z prawej strony i szybko poszedłem sprawdzić ich smakowe walory. Dobre, ale na mięsożerców czekały jeszcze kiełbaski pieczone z rozmarynem, papryką i pieczarkami oraz karkówka. No cóż, pierwsze były zbyt chłodne i za mało spieczone, a sama karkówka mnie przynajmniej nie zachwyciła.

Przez dłuższą chwilę szukaliśmy jeszcze miejsca w żołądkach, zabawiani konkursami przez konferansjera i po zebraniu sił udaliśmy się pod filar, na deser. Czekały tam na nas ciastko czekoladowe z wisienką na szczycie oraz klasyczna strucla jabłkowa. Ta ostatnia była fantazyjnym zwieńczeniem bawarskiego wieczoru, który przekonał, że na te południowoniemieckie dziedzictwo kulinarne spokojnie składały się kuchenne pomysły także z innym rodowodem.

Krzysztof Zieliński
BIURO PROJEKTU: STOWARZYSZENIE NA RZECZ ROZWOJU I PROMOCJI PODKARPACIA PRO CARPATHIA UL. RYNEK 16 35-064 RZESZÓW
Polityka prywatności
PROJEKT WSPÓŁFINANSOWANY PRZEZ SZWAJCARIĘ W RAMACH SZWAJCARSKIEGO PROGRAMU WSPÓŁPRACY Z NOWYMI KRAJAMI CZŁONKOWSKIMI UNII EUROPEJSKIEJ
PROJECT SUPPORTED BY A GRANT FROM SWITZERLAND THROUGH THE SWISS CONTRIBUTION TO THE ENLARGED EUROPEAN UNION