Przygoda Mariusza Ciaka z masarstwem zaczęła się w 1992 r. wraz z rozpoczęciem przez niego pracy w Zakładach Mięsnych w Nisku. Tam też poznał swoją obecną żonę Bożenę, z którą wspólnie utworzyli rodzinny biznes. W domowej kuchni dopracowywali własne technologie na wyrób pasztetów, kaszanek, salcesonów czy boczku. Warunkiem podstawowym w każdym z nich był wysokiej jakości surowiec.

Najpierw wyroby te konsumowała rodzina, potem przyjaciele, aż stworzył się krąg całkiem licznych znajomych, którzy nie wyobrażali sobie świąt bez wyrobów ze wsi Nowy Kamień (gm. Kamień, powiat rzeszowski).

W dniu 1 grudnia 2016 r. Mariusz Ciak uzyskał wszystkie konieczne zezwolenia i mógł już formalnie, na dużo większą skalę zająć się produkcją wyrobów masarskich. Od tego czasu wytworzył się pewien stały mechanizm pracy: 3 dni produkcji, 2 dni wędzenia i 1 dzień sprzedaży. Dużym ułatwieniem jest fakt, że zakład działa we własnej zagrodzie, dzięki czemu pomoc w pracy przychodzi ze strony rodziny: żony, jak i 20-letniego syna Łukasza, który wykazuje się olbrzymią smykałką przy procesie produkcji.

Przepisy na produkcję wędlin, na sposób ich wędzenia mają już wiele lat, znaczna ich część pochodzi od dziadka mieszkającego we wsi Mazury koło Sokołowa Małopolskiego. Tak jak w starych recepturach, oprócz mięsa do produkcji wykorzystują tylko trzy przyprawy: sól, pieprz i czosnek. A samo mięso sprowadzane jest od zaufanego gospodarza z Lubelszczyzny. Wędliny wędzone są wyłącznie dymem z odpowiednio wysuszonego drewna olszyny i czereśni.