Podkarpackie winnice? Podkarpackie i winiarstwo? Jeszcze dekadę lat temu nie tylko województwa podkarpackiego nie kojarzono z produkcją wina, ale także samej Polski. 10 lat temu w Polsce działało 26 producentów wina. Obecnie jest ich już ponad 200, a łączna powierzchnia upraw winorośli przekroczyła 330 hektarów, a sama produkcja wina wyniosła 5,2 tys. hektolitrów. Dla naszego regionu winiarstwo stało się także kolejnym wyróżnikiem spośród innych część kraju.

- Winiarstwo w Podkarpackiem to nie pomysł na wypełnienie wolnego czasu, ani chwilowa moda czy kaprys. To powrót do historii winiarstwa na tych terenach, która sięga… XI i XII w. – mówi Jerzy Cypryś, członek sejmikowej Komisji Współpracy z Zagranicą, Turystyki i Promocji – to także ciężka praca, trudna i kosztowna działalność, której trzeba się poświęcić z pasją, sercem i wszystkimi siłami. A wtedy można liczyć na efekty.

Ze względów klimatycznych Polska nie ma szans, aby rywalizować z największymi europejskimi producentami, takimi jak Włochy, Francja czy Hiszpania. Ale to nie oznacza, że mamy zrezygnować. Możemy się bowiem wyspecjalizować w produkcji win odmiennych od tych powstających w innych regionach Europy i świata i z tego względu ciekawych dla koneserów tego trunku. - Na pewno wina regionalne są już teraz świetnym uzupełnieniem tego wspaniałego kierunku, jakim jest odkrywanie tradycyjnych kulinariów, powrotu do dań charakterystycznych dla naszego regionu – podkreśla Cypryś – dziś trudno wyobrazić sobie degustowanie lokalnych potraw bez smaku rodzimego wina.

Polską specjalizuje się w winach lodowych, które produkowane są z winogron zamarzniętych na krzewach. Takie wino jest mocno kwasowate, ale do tego wysokoprocentowe i słodkie, z zamarzniętych owoców można wytłoczyć moszcz o zawartości ok. 40 proc. cukru, przy 20 proc. przy normalnych zbiorach. Polskie wina stają się powoli coraz popularniejsze w Europie, są doceniane na międzynarodowych konkursach. Choć do winiarskich potęg takich jak Francja czy Hiszpania dużo nam jeszcze brakuje, to jednak już niedługo możemy stać się poważną konkurencją dla krajów ościennych o wiekowych winiarskich tradycjach.

- Na pewno podkarpackim winiarzom zapału i chęci do rozwijania swoich winnic nie zabraknie, kolejne będą powstawać, a tym które już funkcjonują wróżę szybki rozwój. Ale winiarzom trzeba pomagać choćby w dziedzinie promocji, zarówno w Polsce, jak i za granicą – mówi Jerzy Cypryś.

Turystyka winiarska – enoturystyka – najbardziej znana jest w krajach o bogatych tradycjach winiarskich. Jednak wraz z rozwojem winiarstwa w Polsce, podróżowanie szlakiem winnic trafiło również do nas. Mamy działający od lat Jasielski Szlak Winny obejmujący już 15 winnic, a także ciekawie rozwijający się Karpacki Szlak Wina o statusie międzynarodowym, łączący ponad 20 winnic z Podkarpackiego i… Słowacji.

W Podkarpackiem, które w Polsce zajmuje jedno z czołowych miejsc pod względem ilości winnic, enoturystyka musi być stałym elementem promocji, działania winiarzy muszą wspomagać w tej kwestii instytucje, w zadaniach których znajduje się promowanie i rozwój regionu. Bo nawet najlepsze chęci i ciężka praca, która daje tak smaczne efekty jak wino, musi być wsparta przemyślanymi, ukierunkowanymi i długofalowymi działaniami. To nie może być chwilowy zachwyt, że „u nas też mamy winnice”. Tu trzeba skoordynowanych działań i pokazywanie, że Podkarpackie nie tylko Bieszczadami stoi, bo nie każdy ma ochotę na wędrówki po górach.

- Coraz więcej turystów przyjeżdżając tu szuka tradycyjnych kulinariów i jeśli do tego dostanie wino, inne niż które znajdzie na sklepowych półkach, to jego wrażenia wyniesione z pobytu tutaj będą jeszcze mocniejsze – zapewnia Jerzy Cypryś.

Izet