Aktualności

Jedzmy więcej ryb, wspierajmy hodowców

  • 07-08-2017
Agnieszka K. Andruszewska
Agnieszka K. Andruszewska

Jedzmy więcej ryb! – zalecają eksperci FAO i WHO, a naukowcy z SGGW wspierają to zalecenie. Jedzmy dwa razy tyle co obecnie, bowiem z zaledwie 12 kg zjadanymi przez statystycznego Polaka, wleczemy się w ogonie Europy.

 

Wiedzą o tym kardiolodzy oraz dietetycy i wyliczają ważne składniki: dobrze przyswajalne białko mające wysoką wartość odżywczą, fosfor, potas i magnez, witaminy, kwasy tłuszczowe omega-3. Zalecają też, aby urozmaicić dietę i spożywać różne gatunki ryb, z różnych źródeł. A najlepiej kupować ryby z hodowli, tradycyjnej. Dlaczego akurat te będą bezpieczne dla zdrowia konsumentów?

 

Wyjaśnia to znająca zagadnienie Agnieszka K. Andruszewska z Zarządu Dóbr Smolin, przedsiębiorstwa rodzinnego, członka Klastra Podkarpackie Smaki: - Żywienie pokarmem naturalnym oraz zbożem, sprawia, że mięso ryb z naszych stawów posiada niepowtarzalne walory smakowe, co zyskuje uznanie wśród nabywców z całego kraju. Stawy znajdujące się na terenach „Natura 2000”, ulokowane są na podłożu gliniasto-piaszczystym, co znacząco podnosi walory smakowe hodowanych w nich ryb. Nasze gospodarstwo jest liczącym się ośrodkiem hodowli ryb. Specjalizujemy się w produkcji karpia królewskiego, amura, tołpygi pstrej i białej, szczupaka, suma europejskiego, lina, sandacza, karasia. Wprowadzamy nowe gatunki ryb i poznajemy tajniki ich hodowli.

 

Jednak tradycyjne gospodarstwa rybackie nie mają łatwej egzystencji, gdyż mniejsze zagęszczenie niż w hodowli intensywnej, bardziej rygorystyczna dbałość o zdrowie ryb, unikanie antybiotyków, starania o maksymalną czystość wody, konieczność zapewnienia szybkiego transportu i wynikające z procedury certyfikacyjnej systematyczne poddawanie się kontroli inspektora, wszystko to zwiększa koszty i cenę produktów.

 - Prowadzenie gospodarstwa rybnego to trudne zadanie - wyjaśnia Agnieszka K. Andruszewska - Około 30% ryb z naszych stawów zjadają ptaki, które mają tu żerowiska. Łabędzie, kormorany, bieliki, czaple i inne żyją ze stawów, a więc na koszt hodowcy. Straty wynikające z tego faktu, w skali roku szacuje się na 150 tys. zł. Trzeba też wziąć pod uwagę, że ryby, gdyby nie połów ich przez ptaki, mogłyby jeszcze urosnąć do pełnych rozmiarów, stąd pełne straty są jeszcze większe. Do tego dochodzą groble niszczone przez wydry i bobry. Występują też kradzieże. Pilnowanie ułatwiają telefony komórkowe, foto pułapki oraz dozór osobowy. Prawdą jest, że przy zabezpieczaniu stawów przed kradzieżami przedsiębiorstwo zdane jest tylko na siebie ponieważ Państwowa Straż Rybacka w zasadzie tu nie zagląda.


Ze względu na niską opłacalność samej produkcji rybackiej, nader korzystnym rozwiązaniem dla hodowcy jest możliwość przetwarzania własnych ryb. Stworzenie niewielkiego zakładu przetwórstwa ryb daje możliwość wytwarzania przebogatego asortymentu różnorakich potraw i wyrobów, począwszy od surowych filetów, przez ryby wędzone, ryby w galarecie, aż po pasztety, pasty i inne smakołyki. Tak właśnie zrobiono w Smolinie, dzięki czemu oferta ich stała się atrakcyjna zarówno dla sklepów, jak i gastronomii, przede wszystkim na lokalnym, ale również na krajowym rynku.

BIURO PROJEKTU: STOWARZYSZENIE NA RZECZ ROZWOJU I PROMOCJI PODKARPACIA PRO CARPATHIA UL. RYNEK 16 35-064 RZESZÓW
Polityka prywatności
PROJEKT WSPÓŁFINANSOWANY PRZEZ SZWAJCARIĘ W RAMACH SZWAJCARSKIEGO PROGRAMU WSPÓŁPRACY Z NOWYMI KRAJAMI CZŁONKOWSKIMI UNII EUROPEJSKIEJ
PROJECT SUPPORTED BY A GRANT FROM SWITZERLAND THROUGH THE SWISS CONTRIBUTION TO THE ENLARGED EUROPEAN UNION