Na ścianach tego niedużego pomieszczenia wiszą olbrzymie zdjęcia cesarsko-królewskiego fotografa Edwarda Janusza pokazujące mieszkańców Rzeszowa z dawnych lat, udostępnione przez Muzeum Okręgowe.
Serwowane są tu proste, tradycyjne, przekąskowe dania kuchni lokalnej (każde w cenie 8 zł) pasujące do szklanki piwa (kufel 6 zł), lampki wina (4 zł) lub kieliszka (4 zł) czegoś zdecydowanie mocniejszego. Zjeść można flaczki po rzeszowsku, studzieninę, śledzia po żydowsku, kaszankę z wątróbką robioną z pęcaku (a nie z kaszy gryczanej), tatara wołowego czy żur rzeszowski. Do tego wszystkiego warto zamówić porcję chleba wypiekanego na zakwasie, albo poprosić, aby posmarowali ją smalcem i dodali kiszonego ogórka.
W barze naleją piwo szynkowe z beczki, znajdziemy tu także kieliszek dobrej wódka Baczewskiego, przed wojną produkowanej we Lwowie, a dziś sprowadzanej z Wiednia. Czynny od godz. – no nie uwierzycie – 17.00 do 2.00 w nocy, a w piątki i soboty nawet do 5.00 rano lub ostatniego potrzebującego, który - a zdarzało się już i to nie raz – opuszczał lokal o 7.00.
Szynk jest miejscem spotkań muzyków zamiłowanych w rytmach etnicznych i folkowych. Odbywają się tu także uczty muzyczne, które przenoszą się niekiedy głębiej, aż do podziemi restauracji. Nie są to koncerty, ale kameralne spotkania artystów i miłośników ich twórczości, które przeradzają się w tradycyjne potańcówki, na których króluje klasyczna polka. Nie braknie tu spotkań z pieśnią biesiadną, nawet patriotyczną, a pełne śpiewu, tańców i hulanek wieczory cygańskie w Szynku stają się powoli miejską legendą.