Ostatki, zapusty czyli okres zimowych balów, maskarad, pochodów i zabaw kończy się we wtorek, przed Środą Popielcową. Czyli już niebawem. Za kilka dni czeka nas Tłusty Czwartek i królestwo pączków. Ale takim „księciem” tego czasu są faworki zwane czasami chrustem, które jemy w karnawale.
Są to chrupkie, słodkie ciasteczka w kształcie kokardek niezwykle smaczne, ale… niestety bardzo kaloryczne. Do przygotowania ciasta potrzebna jest mąka pszenna, żółtka jaj, masło, śmietana, spirytus i cukier. Ale największym problemem jest sposób ich przygotowania - smaży się je bowiem w głębokim tłuszczu. Wszystko to sprawia, że w 100 gramach faworków jest prawie 500 kalorii. Na całe szczęście przysmak ten można odchudzić. Na taki pomysł wpadł Zakład Cukierniczo-Piekarniczy „Iza” Izabela Szczęch w Rzeszowie, który zmienił proces ich produkcji: zamiast smażenia wprowadził pieczenie chrustu w piecu.
W sklepie firmowym (ul. Pułaskiego 1) można nabyć faworki tak samo apetyczne, tak samo dobre, ale nie tak kaloryczne. I co ważne kosztują 26 zł za 1 kg, a że są lekkie to jest tego bardzo dużo.