Na stołach Restauracji Wesele (Rzeszów, Rynek 20-23), na Szlaku Kulinarnym Podkarpackie Smaki, zagościła jesień, akcentami pomarańczowych dyń, czerwonych jabłek i jarzębiny ładowała otoczenie pozytywną energią. W takiej kolorowej scenerii odbyła się wyjątkowa kolacja, w której pierwsze skrzypce odgrywało jadło podkarpackie. Mistrz Arkadiusz Wejer ze swoją doborową ekipą, przygotował wyszukane specjały i delicje z naszego regionu.

Zimny bufet prezentował się bardzo okazale. Wybór serów, szczególnie różnorodność wędlin i pieczeni regionalnych mógł przyprawić o zawrót głowy. Stosowne dodatki: żurawina, borówki i świeżo tarty chrzan ze śmietanką zaostrzał wspaniale ich smak. Na środku pyszniła się, pięknie przybrana, wiejska sałatka z pieczoną kaczką. Nie mogło zabraknąć „naszych” proziaków; podane solo – do posmarowania smalczykiem w trzech odsłonach lub masełkiem – albo przygotowane „na kęsa”; z pasztetem z gęsiej wątróbki (niebo w gębie) albo równie pysznym – z jajek i pieczarek.
Gorący bufet oferował genialnie przyrządzonego pstrąga po bojkowsku w prawdziwkach – smakował…. brak mi słów, tak wybornie! Fuczki (czyli placki z posiekaną kapustą), podane z gęstą, kwaśną śmietaną i gęsią wątróbką, też zachwycały smakiem. Moja ukochana pomarańczowa dynia, ugotowana al dente; chyba jeszcze nie jadłam tak smakowicie przyprawionej, miodem gryczanym i ziołami. Brawo dla szefa kuchni; odkrył jej nową, niezwykle smakowitą stronę. 
Zaś pierogi z kaszy jaglanej i sera były bogate farszem, natomiast ciasto – według mnie – powinno być trochę cieńsze. To moja jedyna uwaga do całej kolacji.
Oczywiście nie mogło zabraknąć słodkości. Aksamitny sernik i przepyszne, nietuzinkowe smakiem ciasto dyniowo-marchewkowe były godnym zwieńczeniem tej niezwykle apetycznej uczty. Jeśli komuś było mało słodyczy – kusiły, jak w raju, jabłka pieczone z miodem, cynamonem i borówką.