Batalia o krówki
Na granicy województw świętokrzyskiego i podkarpackiego wybuchła prawdziwa wojna. O krówki. Każdy z producentów – spółdzielnia z Opatowa i spółdzielnia ze Stalowej Woli – twierdzi, że to właśnie on produkuje te najlepsze i najprawdziwsze „ciągutki”.
Roman Marchewka, prezes OSM z Opatowa ze Świętokrzyskiego podkreśla 30-letnią tradycję ręcznie produkowanych wyrobów i fakt, że poza nimi nic innego nie wytwarzają. Przypomina, że krówka opatowska została jednym z laureatów piątej edycji konkursu „Nasze Dobre Świętokrzyskie” i wyróżniona certyfikatem „Doceń polskie”. Najbardziej boli go, że Stalowa Wola opowiada, że ich słodycze są produkowane według takiej samej receptury, jak te z Opatowa. Jego zdaniem to naruszenie prawa i nieuczciwa konkurencja.
Z kolei Krzysztof Skiba, prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Stalowej Woli z Podkarpackiego (która działa od 1962 r.), broni się tym, że jego firma jeszcze niedawno sprzedawała opatowskie krówki, ale teraz postanowiła je produkować sama. Przekonuje, że technologię i recepturę przygotowała dla nich firma zewnętrzna, a zresztą - wszystko jest dokładnie opisane w podręczniku szkolnym dla cukierników z… 1971 r.
Wszystko wskazuje na to, że sprawa trafi do sądu. Bo ani jeden, ani drugi z prezesów nie zamierza bowiem ustąpić.